Przez całe życie Jerzemu Ślaskiemu towarzyszyła dewiza, którą niechętnie powtarzał, a której był wierny: „Pamiętaj, żeś miał honor być kadetem”.
Wychowanek Korpusu Kadetów nr 1 im. Marszałka Józefa Piłsudskiego we Lwowie, podchorąży Armii Krajowej „Nieczuja”, żołnierz Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, więzień stalinowski, kawaler Orderu Wojennego Virtuti Militari V klasy, dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, bezkompromisowy dziennikarz, wnikliwy badacz historii, przecierający szlaki badaniom nad licznymi białymi plamami w najnowszych dziejach Polski. Naczelny redaktor odrodzonej „Polski Zbrojnej”, którą stworzył na gruzach niechlubnej pamięci „Żołnierza Wolności”.
Wojenne losy
Zawsze wierny sobie, kadetom, żołnierzom AK i żołnierzom wyklętym. Swój wojskowy życiorys zaczął zapisywać jako 12-letni uczeń Korpusu Kadetów we Lwowie. Od marca 1942 roku działał w grupach szturmowych Szarych Szeregów, a następnie w Kedywie Okręgu Warszawskiego AK Obwodu „Obroża”. Był żołnierzem pododdziału dywersji bojowej „Radość”, dowodzonego przez Feliksa Zarembę „Żmudzina”, i brał udział w akcjach zbrojnych i dywersji na linii otwockiej. Ukończył konspiracyjną szkołę podchorążych i jako kapral podchorąży używał pseudonimu „Nieczuja”.
W lipcu 1944 roku wraz z innymi żołnierzami AK podążającymi do Warszawy został podstępnie aresztowany przez Sowietów w okolicach Mińska Mazowieckiego i uwięziony w obozie na Majdanku. Później wcielono go do 1 Armii Wojska Polskiego, do 2 Samodzielnego Zmotoryzowanego Przeciwpancernego Batalionu Miotaczy Ognia. Walczył m.in. na przyczółku warecko-magnuszewskim. W listopadzie 1944 roku, gdy jego batalion stacjonował na prawym brzegu Wisły w okolicach Jabłonny, został aresztowany przez NKWD i osadzony w obozie w Skrobowie koło Lubartowa. Znalazło się w nim około 500 żołnierzy 1 i 2 Armii WP o rodowodzie akowskim.
27 marca 1945 roku Jerzy Ślaski wraz z 47 podchorążymi i podoficerami AK dokonał brawurowej ucieczki z obozu. Większość zbiegów znalazła się w oddziale partyzanckim 15 Pułku Piechoty AK „Wilki” mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika”, działającego w podobwodzie Dęblin–Puławy, najpierw podporządkowanego Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj, a potem Zrzeszeniu „Wolność i Niezawisłość”. W oddziale „Orlika” Jerzy Ślaski brał udział m.in. w uwolnieniu około stu więźniów z gmachu Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Puławach w kwietniu 1945 roku.
Po pierwszej demobilizacji zgrupowania „Orlika” w sierpniu 1945 roku udał się do Trójmiasta, by przygotować dla żołnierzy poakowskiego podziemia trasy przerzutowe do Szwecji. We wrześniu został aresztowany i osadzony w Warszawie na Mokotowie, gdzie przebywał do grudnia 1946 roku.
Zaszczytne dymisje
Po ujawnieniu się w 1947 roku rozpoczął pracę początkowo w redakcji „Dziennika Bałtyckiego” i „Wieczoru Wybrzeża”, a następnie w Bydgoszczy w „Ilustrowanym Kurierze Polskim”. Został aresztowany we wrześniu 1952 roku pod zarzutem obrażania na łamach tej gazety marszałka Konstantego Rokossowskiego. Po rocznej karze więzienia wyrzucono go z redakcji. Była to pierwsza z pięciu zaszczytnych dymisji Jerzego Ślaskiego.
Ze stanowiska redaktora naczelnego został usunięty także w 1970 roku, tym razem chodziło o „Wrocławski Tygodnik Katolików” (po 12 latach pełnienia tej funkcji). To pismo w latach sześćdziesiątych XX wieku jako pierwsze zamieszczało – nieustannie zmagając się z cenzurą – artykuły o żołnierzach AK i wyklętych, chociaż sama nazwa tych ostatnich była wówczas zakazana. Nakład pisma wzrósł wtedy z 6 tys. do 50 tys. egzemplarzy.
Trzeci raz odwołano Jerzego Ślaskiego ze stanowiska po ogłoszeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku. Był wówczas redaktorem naczelnym „Słowa Powszechnego”, jednej z popularniejszych gazet wspierających działalność NSZZ „Solidarność”. Kolejna dymisja była już w okresie odrodzonej „Polski Zbrojnej”. W marcu 1992 roku taką decyzję podjął wiceminister Romuald Szeremietiew. Publicznie zaprotestowało wtedy wielu historyków i dziennikarzy. Kilka miesięcy później, po zmianie rządu, redaktor naczelny jednak wrócił. Po raz piąty i ostatni został zdymisjonowany – formalnie na własną prośbę – w 1994 roku przez ówczesnego wiceministra obrony narodowej Jerzego Milewskiego. To był efekt nieporozumień między naczelnym redaktorem „Polski Zbrojnej” a jego zwierzchnikiem. Wówczas jeden z dziennikarzy napisał: „Nie będzie nic patetycznego w stwierdzeniu, iż wraz z odejściem twórcy »Polski Zbrojnej« został zamknięty pewien ważny rozdział w rozwoju wojskowego czasopiśmiennictwa i dziennikarstwa – wpisanie się prasy wojskowej w odmienną rzeczywistość ustrojową i struktury nowej armii… Cywilny redaktor okazał się bardziej żołnierski od wielu mundurowych. Bo tak naprawdę kontynuował służbę, którą rozpoczął jako kadet w 1938 roku i nie z własnej winy przerwał”.
O pamięć wyklętych
Przez całe życie towarzyszyła mu dewiza, którą niechętnie powtarzał, a której był wierny: „Pamiętaj, żeś miał honor być kadetem”. Nigdy na nic się nie uskarżał i nigdy nie tracił czasu. W stanie wojennym stworzył dzieło swego życia, trzytomową „Polskę walczącą”, wydaną po raz pierwszy w latach 1985–1986 przez Instytut Wydawniczy „PAX”, wówczas jeszcze po ingerencji cenzury, potem dwukrotnie wznawianą. Ta trzymająca w napięciu epopeja losów Polaków w latach 1939–1945 ujawniła jego znakomity warsztat pisarski i stanowiła zuchwałe wyzwanie rzucone gronu zawodowych historyków. Osiągnęła łączny nakład ponad 100 tys. egzemplarzy.
W 1990 roku opublikował niezwykle ważną, pionierską pracę o dziejach obozu NKWD w Skrobowie (opisał w niej m.in. dzieje zbrojnego buntu i ucieczki więźniów), a w 1996 roku pierwszą książkę pod tytułem „Żołnierze wyklęci”. Później był to powszechnie używany termin. „Napisanie tej książki uważałem za swój obowiązek wobec mych towarzyszy broni z tamtych lat”, zaznaczył we wstępie. O pamięć o nich walczył uparcie przez dziesięciolecia.
Nigdy nie czuł się emerytem. Wspierał swym piórem, doświadczeniem i wiedzą Światowy Związek Żołnierzy AK, Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Pod koniec życia zaangażował się w prace wydawnicze związane z upamiętnieniem korpusu kadetów. Był autorem obszernego wstępu do „Księgi pamięci kadetów II Rzeczypospolitej”. Zmarł w lutym 2002 roku w Warszawie, w wieku 76 lat.
Przywrócił armię narodowi
We wspomnieniu pośmiertnym „Redaktor Jerzy”, opublikowanym na łamach „Polski Zbrojnej” 3 marca 2002 roku, Bronisław Komorowski pisał m.in.: „Do Jerzego Ślaskiego zwróciłem się, gdy jako wiceminister obrony narodowej szukałem nowego naczelnego dla codziennej gazety wojska. Propozycja została przyjęta od razu. Później Jerzy Ślaski przyznał się, że zareagował jak stary koń kawaleryjski na dźwięk wojskowej trąbki wzywającej do szarży [pierwszy numer odrodzonej »Polski Zbrojnej« ukazał się 12 października 1990 roku]. To Jerzy Ślaski był pomysłodawcą nowego tytułu gazety nawiązującej wprost do tradycji przedwojennych i współautorem nowej linii pisma”.
Janusz Grochowski we wspomnieniu „Dobry nauczyciel” tak z kolei pisał o swoim przełożonym: „Sterty papierów, zalegające Jego biurko. »Szczotki« kolumn »Polski Zbrojnej«, nad którymi ślęczał do późnych godzin wieczornych, poprawiając nawet przecinki. Setki maszynopisów czekających na druk. Wybierał z nich najlepsze, przede wszystkim odkrywające te fragmenty najnowszych dziejów narodowych, które przez dziesiątki lat jako wstydliwe albo nieprawomyślne były starannie skrywane przed opinią publiczną. Redaktor Jerzy Ślaski zrobił dla Wojska Polskiego więcej niż niejeden minister, niż wielu generałów. Swoje credo, któremu był zawsze wierny, wytyczające zarazem – w praktyce do dziś – linię programową odtworzonej przez Niego »Polski Zbrojnej«, zawarł w głośnym wstępniaku »Przywrócić armię narodowi«. Już sam tytuł uznano za obrazoburczy”.
Słowa Jerzego Ślaskiego w znacznym stopniu wyjaśniają ówczesne oburzenie: „»Polska Zbrojna« – taki tytuł zobowiązuje. Była to bowiem dobra gazeta. Zasłużenie cieszyła się renomą, odgrywała ważną rolę opiniotwórczą, głos publikujących w niej dziennikarzy liczył się w Polsce międzywojennej. Zakończyła swą służbę w scenerii godnej gazety wojskowej: w huku dział, w dymie i ogniu zaciekłej bitwy. Ostatni numer ukazał się w środę 20 września 1939 roku w oblężonej stolicy, w trzynastym dniu boju o Warszawę. Gwoli ścisłości trzeba dodać, że dziennik pod tym tytułem ukazywał się również w pierwszym okresie powojennym, od stycznia roku 1945 do lipca 1950 roku. A jakie było (wówczas) wojsko, taka jego gazeta. Pragniemy wydawać gazetę zupełnie nową. Zgodnie z tradycją armii II Rzeczypospolitej chcemy, aby była apolityczna. W tym mianowicie sensie, że nie będzie stroną w jakimkolwiek sporze natury politycznej, wyrazicielem określonej opcji, trybuną określonego stronnictwa czy ugrupowania. (...) Chodzi o sprawę nieporównywalnie większą i ważniejszą niż sukces czy porażka nowej gazety, których ostatnio sporo powstaje: o przywrócenie armii narodowi” („Polska Zbrojna”, 12–14 października 1990 roku).
Dla tych, którzy go znali, był niezawodnym przyjacielem, wspaniałym szefem i niedoścignionym mistrzem. Parafrazując słowa św. Pawła z „Listu do Tymoteusza”, którymi Jerzy Ślaski rozpoczął swoje dzieło o Polsce Walczącej, należałoby o nim powiedzieć: „Stoczył piękną walkę, bieg ukończył, wiary dochował”.
Zofia Kunert jest starszym kustoszem Ośrodka Informacji Naukowej Centralnej Biblioteki Wojskowej, autorką wielu filmów dokumentalnych.
autor zdjęć: Archiwum PZ