Ponad rok temu powstały jednostki integracji sił NATO. Sprawdzamy, jak polska NFIU jest przygotowana do działania.
Dla postronnego obserwatora ćwiczenia „Brilliant Jump ’16” nie wyróżniały się niczym szczególnym na tle innych wielonarodowych manewrów natowskich. Ot, do jednego z krajów, w tym wypadku Polski, drogą powietrzną, morską i lądową przerzucono niecałe 2,5 tys. żołnierzy z trzech państw – Hiszpanii, Wielkiej Brytanii oraz Albanii. Tyle że trzon tych sił stanowiła elitarna jednostka hiszpańskich sił lądowych, brygada Galicia, której żołnierze są wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt tamtejszej armii – niszczyciele czołgów Centauro i odporne na wybuchy min pojazdy typu MRAP RG-31, a także nieco starsze bojowe wozy piechoty VEC M-1 oraz transportery BMR-M1. Wbrew pozorom, nie były to jednak zwyczajne ćwiczenia, lecz sprawdzenie gotowości bojowej już drugiej zmiany zreformowanych Sił Odpowiedzi NATO, czyli sił zadaniowych bardzo wysokiej gotowości (Very High Readiness Joint Task Force –VJTF).
Pierwszy sprawdzian
Zgodnie z postanowieniem ze szczytu w Newport „Plan działań na rzecz gotowości”, aby VJTF oraz siły do użycia w dalszej kolejności (Initial Follow-On Forces Group – IFFG) mogły sprawnie wykonywać swoje zadania, zostały utworzone specjalne jednostki (NATO Force Integration Unit – NFIU). Najpierw powstały one w sześciu państwach – Polsce, Litwie, Łotwie, Estonii, Rumunii i Bułgarii, a do końca przyszłego roku mają osiągnąć gotowość operacyjną kolejne, na Węgrzech i Słowacji.
Dla działającej od 1 września 2015 roku polskiej NFIU ćwiczenia „Brilliant Jump ’16” były sprawdzianem, czy jednostka osiągnęła już pełną gotowość do działania. „Choć wiosną mieliśmy bardzo wysoki stopień ukompletowania, bo przekraczający 90%, to przygotowanie tych manewrów było dla nas ogromnym wyzwaniem, testowaliśmy przecież pionierską strukturę NATO”, wyjaśnia płk Artur Bogowicz, dowodzący polską NFIU.
Oficer zwraca jednak uwagę, że choć NATO do tej pory nie miało w swoich strukturach takich jednostek, to mogło wykonywać zadania związane z przemieszczeniem sił. Nowe struktury powstały po to, by robić to szybciej i sprawniej. I chociaż zadania NFIU wydają się zbieżne z tymi, za które są odpowiedzialne struktury Host Nation Support, czyli wsparcia państwa gospodarza, oficerowie służący w nowych jednostkach bardziej przypominają żołnierzy łącznikowo-doradczych niż logistyków pilnujących, aby dostarczyć sojusznikom wodę, paliwo czy amunicję.
Tajemniczy „unit”
Płk Bogowicz zauważa, że od pierwszego dnia istnienia NFIU najważniejszym zadaniem było zbudowanie w strukturach polskiej armii świadomości, do czego służy nowa natowska jednostka. „Bardzo myląca okazała się sama nazwa – NATO Force Integration Unit. Ostatnie słowo, czyli »jednostka«, wiele osób, nie tylko wojskowych, ale i urzędników, rozumiało dosłownie. Zakładano więc, że jesteśmy taką samą strukturą, jak każda inna jednostka wojskowa w Polsce, batalion, brygada, pułk”. Bogowicz podkreśla, że NFIU jest elementem łącznikowo-koordynacyjnym pozbawionym jakichkolwiek funkcji dowodzenia, a państwa sojuszu północnoatlantyckiego, tworząc dwa lata temu na potrzeby zreformowanych sił szybkiego reagowania sieć jednostek łącznikowo-koordynacyjnych, chciały przede wszystkim przyspieszyć proces planowania oraz usprawnić wymianę informacji. Polska NFIU jest więc dla naszych sojuszników platformą do komunikowania się z Siłami Zbrojnymi RP.
Wielonarodowy team
Ćwiczenia „Brilliant Jump ’16” pokazały, że bydgoska NFIU, w której oprócz Polaków służą żołnierze z Belgii, Bułgarii, Czech, Niemiec, Włoch, Holandii, Chorwacji, Portugalii, Rumunii, Słowenii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych Ameryki, jest w pełni gotowa do działania. „To jest profesjonalny zespół, który opanował wszystkie procedury i potrafi znaleźć rozwiązania, nawet gdy ich nie ma”, chwali swoich podwładnych płk Bogowicz.
Tak wysoki poziom można było osiągnąć dlatego, że zarówno Polska, dla której utworzenie NFIU było sprawą prestiżową, jak i te kraje, które dobrowolnie przystąpiły do tej inicjatywy (i tym samym zgodziły się pokrywać z własnych środków, a nie natowskich, koszty pobytu, czyli nie tylko wypłacać pensję, lecz także finansować opłaty za mieszkania lub domy, szkoły dla dzieci oraz składki na ubezpieczenie zdrowotne), oddelegowały tutaj doświadczonych fachowców.
I nie jest tak, jak mogłoby się wydawać, że w Bydgoszczy przede wszystkim znaleźli się Amerykanie. „Stany Zjednoczone chciały obsadzić tutaj trzy stanowiska”, wyjaśnia płk Bogowicz. „O najwięcej, bo aż o cztery, poprosili nasi zachodni sąsiedzi, Niemcy, i to oni są najliczniejszą zagraniczną grupą w naszej jednostce”.
Przyszłość
Na szczycie w Warszawie NATO podjęło decyzje o znaczącym zwiększeniu obecności na wschodniej ścianie. Dla oficerów służących w NFIU jest jasne, że to im zostanie powierzonych sporo zadań związanych z obecnością w tym miejscu. Dopóki jednak nie zapadną ostateczne decyzje polityczne i wojskowe w ich sprawie, np. dotyczące dokładnej lokalizacji natowskich grup batalionowych oraz tego, jaką strukturę – szczebel powinno przyjąć ich dowództwo, dopóty są to tylko plany.
KOMENTARZ Mirosław Różański Chociaż NFIU w Bydgoszczy funkcjonuje zaledwie od roku, to ma już za sobą dwa poważne sprawdziany gotowości do działania: udział w ćwiczeniach „Brilliant Jump ’16” i „Anakonda ’16”. Rolę i znaczenie polskiej NFIU podkreślają również nasi sojusznicy, a w trakcie „Anakondy” o bydgoskiej jednostce w podobnym tonie mówił dowódca Wojsk Lądowych USA w Europie gen. broni Frederick Hodges. Komórki organizacyjne Dowództwa Generalnego RSZ i nasze jednostki, a w szczególności Zarząd Planowania Logistycznego J4 oraz Szefostwo Transportu i Ruchu Wojsk, ściśle współpracują z NFIU, przede wszystkim w czasie ćwiczeń i szkoleń z wojskami sojuszniczymi, podczas których Polska wypełnia zadania wynikające z roli państwa gospodarza. W czasie najważniejszych tegorocznych ćwiczeń w Szefostwie Transportu i Ruchu Wojsk pracowali oficerowie łącznikowi oddelegowani z NFIU. Sprawdziło się to, bo ich obecność znacznie poprawiła przepływ informacji oraz koordynację transportu i ruchu wojsk na terenie kraju. Kluczową rolę dla NFIU przewiduję także podczas najważniejszego ćwiczenia taktycznego z wojskami „Dragon ’17”. Gen. broni Mirosław Różański jest dowódcą generalnym rodzajów sił zbrojnych. |
autor zdjęć: Rafał Mniedło/11 LDKPanc