Tego dnia, kiedy miał przysięgać wierność ukochanej, walczył z Niemcami.
Późna noc 23 września 1939 roku. Trwa czwarty tydzień tragicznej, ale chwalebnej kampanii Wojska Polskiego w obronie niepodległości Polski. W chacie na skraju Suchowoli, w wyniku ciężkich ran klatki piersiowej, umiera por. Andrzej Prawdzic-Szamota – dowódca plutonu przeciwpancernego 13 Pułku Ułanów Wileńskich. Historia, jakich we wrześniu 1939 roku zdarzyło się wiele, dla członków Kieleckiego Ochotniczego Szwadronu Kawalerii im. 13 Pułku Ułanów Wileńskich – za sprawą pewnej mieszkanki Kielc – stała się inspiracją do rozwikłania tajemnicy miejsca wiecznego spoczynku młodego oficera.
Ułan i dziewczyna
Stacjonujący w Nowej Wilejce 13 Pułk Ułanów Wileńskich w okresie II Rzeczypospolitej cieszył się mianem szalenie walecznego i zasłużonego dla polskości Kresów. Bojową chwałę wywalczył w latach wojny polsko-bolszewickiej na szlakach od Wilna przez Grodno, Brześć, Mińsk, Połock, aż do Warszawy i terenu późniejszej Litwy Środkowej. Jednostka wchodziła w skład 3 Samodzielnej Brygady Kawalerii, dowodzonej w latach 1927–1937 przez gen. bryg. Mariana Przewłockiego.
Świeżo promowany ppor. Andrzej Szamota herbu Prawdzic w październiku 1935 roku rozpoczął służbę w 1 Szwadronie 13 Pułku Ułanów. Po trzech latach wypełnionych nienagannym wykonywaniem obowiązków młodszego oficera został skierowany na kurs w związku z planami wprowadzenia do pułków kawalerii nowej broni – armatek przeciwpancernych. W tym samym roku na wileńskim balu poznał Izabelę Borowską, wychowaną w Juncewiczach na Wileńszczyźnie córkę MichałaBorowskiego, kontradmirała marynarki wojennej. Piękna absolwentka Wydziału Sztuki Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i podopieczna prof. Ferdynanda Ruszczyca, autora wizerunku Matki Boskiej Ostrobramskiej na sztandarze bojowym 13 Pułku Ułanów, uczęszczała ponadto na lekcje jazdy konnej prowadzone przez oficerów pułku w Nowej Wilejce, co scementowało ich wielką miłość. Zdolny młody oficer w marcu 1939 roku awansował do stopnia porucznika, obejmując dowództwo pułkowego plutonu przeciwpancernego.
Zgodnie z ówczesną pragmatyką oficerską por. Andrzej Szamota w maju 1939 roku złożył wniosek o pozwolenie na zawarcie związku małżeńskiego, który w sierpniu został zaaprobowany przez Ministerstwo Spraw Wojskowych oraz dowódców Wileńskiej Brygady Kawalerii i 13 Pułku Ułanów Wileńskich. Data ślubu została wybrana – ustalono, że będzie to niedziela 3 września 1939 roku. Niestety 29 i 30 sierpnia zmobilizowany pułk wchodzący w skład armii „Prusy” wyruszył ku przeznaczeniu ze stacji kolejowej Bezdany, aby więcej nie powrócić do swojego pokojowego garnizonu.
W pierwszych dniach września Wileńska Brygada Kawalerii, dowodzona przez płk. dypl. Konstantego Druckiego-Lubeckiego, manewrowała między Brzezinami a Sulejowem, aby w niedzielę 3 września zająć pozycje obronne w lasach nadleśnictwa Lubień. Tutaj właśnie doszło do pierwszych walk brygady. Por. Szamota w dniu, w którym miał przysięgać wierność Izabeli, musiał walczyć z żołnierzami 1 Dywizji Pancernej. Wiadomo, że jego sprawnie dowodzony pluton zniszczył w bojach kilka wozów niemieckich. W nocy z 5 na 6 września, działając na przedpolu Jaksonka, wspólnie z 4 Szwadronem pułku walczył z rozpoznaniem pancernym przeciwnika, uszkadzając dwa samochody pancerne, których załogi trafiły do niewoli.
7 września w okolicach Opoczna pluton por. Szamoty wraz z 1 Szwadronem Tatarskim stoczyły walkę z pancerno-motorowym rozpoznaniem 1 Dywizji Lekkiej, dzięki czemu nieprzyjaciel został zmuszony do powstrzymania marszu, a pozostałe oddziały pułku zyskały czas na odwrót. W nocy z 9 na 10 września, po walkach w obronie przedmościa maciejowickiego, pułk, kosztem wielkich strat, przeprawił się wpław przez Wisłę na wysokości Wilgi. Porucznik przyczynił się do uratowania dwóch armatek przeciwpancernych, które z innymi ułanami przeprawił na improwizowanych środkach.
Tej nocy pułk rozdzielił się na dwie części, z których jedna dotarła aż do Medyki, gdzie wobec konieczności przerwania walki został zakopany jego sztandar bojowy. Druga część jednostki zakończyła swój szlak bojowy pod Góreckiem Kościelnym, uczestnicząc wcześniej, wraz z pułkami Mazowieckiej Brygady Kawalerii, w bitwie pod Suchowolą. Tam też dopełniły się dni por. Andrzeja Szamoty.
23 września, w późnych godzinach wieczornych, kilkudziesięciu żołnierzy 13 Pułku Ułanów osłaniało wycofywanie się szwadronów 7 Pułku Ułanów, które utknęły w czasie natarcia na wzgórze w okolicy wiatraka obsadzonego przez stanowisko niemieckiego ckm-u. Por. Andrzej Szamota dowodził resztkami swojego plutonu. W czasie walk został ciężko raniony w pierś i pod ogniem karabinu maszynowego wyniesiony z pola bitwy przez ordynansa oraz por. Włodzimierza Makalińskiego. W niewielkiej chacie na skaju Suchowoli, gdzie został przyniesiony na drzwiach wyrwanych z framugi wybuchem pocisku artyleryjskiego, w ostatnich chwilach świadomości umierający oficer prosił kolegę o przekazanie ukochanej Izabeli swoich dokumentów, papierośnicy z proporczykiem pułkowym oraz fotografii.
Małe Wilno
18 września 1939 roku do Wilna weszły wojska radzieckie, a w pierwszych dniach października naWileńszczyznę zaczęli wracać żołnierze 13 Pułku Ułanów. W domu przy ulicy Ofiarnej, w którym mieszkała rodzina Borowskich, niecierpliwie wyglądano powrotu por. Szamoty. W czasie okupacji pani Izabela wyczekiwała każdej wiadomości o narzeczonym, ale pierwsza pewna, o jego bohaterskiej śmierci na polu walki, dotarła dopiero w czerwcu 1945 roku, wraz z przestrzeloną papierośnicą i fotografią, na której były widoczne ślady krwi.
Zanim jednak do tego doszło, pani Izabela pochowała ojca zmarłego 23 grudnia 1939 roku w Wilnie, w którym przetrwała koszmar okupacji. W lipcu 1944 roku, tuż przed rozpoczęciem operacji „Ostra Brama”, wraz z matką wyjechały z ukochanego miasta, jak się wkrótce okazało – na zawsze. Przez ogarniętą powstaniem Warszawę dotarły do Kielc, które stały się dla nich na resztę życia „małym Wilnem”.
Kieleccy kawalerzyści
W 2005 roku członkowie Kieleckiego Ochotniczego Szwadronu Kawalerii im. 13 Pułku Ułanów Wileńskich, którego korzenie sięgają działającej od 1982 roku drużyny kawalerii harcerskiej, rozpoczęli prace na rzecz odtworzenia historycznego sztandaru ułanów „rose imperiale”. Trafili wówczas do mieszkającej w Kielcach Izabeli Borowskiej. Stało się to za sprawą ks. Jerzego Karbownika, kustosza Sanktuarium Matki Boskiej Ostrobramskiej w Skarżysku-Kamiennej, gdzie znajdował się obraz, którego autorką była właśnie ona – znany architekt sztuki sakralnej.
Pierwsze, bezskuteczne poszukiwania miejsca wiecznego spoczynku por. Szamoty już w czerwcu 1946 roku rozpoczęła jego siostra Janina Dekańska. Zebrane relacje wskazywały na nieopisane wtedy jeszcze groby wojenne na cmentarzu w Suchowoli oraz osobę Pawła Bosiaka, który miał uczestniczyć w pochówkach żołnierzy poległych pod tą miejscowością. Najważniejsze źródła informacji okazały się nieosiągalne – por. Włodzimierz Makaliński zginął śmiercią męczeńską w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, a miejsca zamieszkania ordynansa nie znano.
W 2007 roku, kiedy ułani kieleckiego szwadronu odwiedzili cmentarz w Suchowoli, na żołnierskich mogiłach od wielu lat wisiały już żeliwne tablice znanych i nieznanych poległych – niestety bez nazwiska por. Andrzeja Szamoty. Była zaś tablica por. Antoniego Szamuty, poległego 23 września 1939 roku, którego jednak nazwisko nie figuruje w wykazach oficerów kawalerii II RP.
Czy pod tą inskrypcją został pochowany por. Andrzej Szamota, którego dokumenty zgodnie z ostatnią wolą zabrał por. Makaliński, a nazwisko z biegiem czasu zostało zniekształcone? A może oficer leży tu jako „nieznany porucznik kawalerii”? Tego już się nie dowiemy.
Na początku października 2007 roku, zaledwie dwa tygodnie po mszy świętej w rocznicę śmierci oficera pod Suchowolą, zmarła Izabela Borowska – matka chrzestna i autorka wizerunku Matki Boskiej Ostrobramskiej na sztandarze Kieleckiego Ochotniczego Szwadronu Kawalerii. Została pochowana przy dźwiękach hejnału 13 Pułku Ułanów Wileńskich, razem z niewielką urną przekazaną jej podczas wrześniowego nabożeństwa, w której kieleccy ułani umieścili ziemię z mogiły wojennej suchowolskiego cmentarza. A przestrzelona papierośnica – pamiątka po dzielnym poruczniku, od lat stanowi cenne wotum w kieleckim kościele Świętej Trójcy.