Żołnierze z Polski, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Kanady odbili z rąk przeciwnika cztery mosty. Jednak choć wyparli dywersantów, przez cały czas są narażeni na ich ataki. Dlatego po zajęciu stanowisk zbudowali umocnienia i patrolowali okolicę, by wróg nie mógł ponownie zająć przeprawy. Oto kolejna odsłona międzynarodowych ćwiczeń „Anakonda-14”.
– Było naprawdę zimno – jeden z brytyjskich żołnierzy wzdryga się na wspomnienie nocy spędzonej w lasach drawskiego poligonu. O chłodzie łatwo jednak zapomnieć. Po pierwsze, kilka godzin temu wstał kolejny wyjątkowo ciepły jak na tę porę roku dzień. Po drugie, on i koledzy mają pełne ręce roboty. Właśnie budują umocnienia wokół mostu odbitego z rąk dywersantów.
– Mamy tutaj 28 spadochroniarzy, którzy w niedzielę desantowali się wspólnie z Polakami. Wspomaga nas jedenastu inżynierów – mówi por. Dan Wood, dowódca jednego z plutonów należących do 16 Brygady Desantowo-Szturmowej. Brytyjczycy mają do dyspozycji karabiny maszynowe, strzelców wyborowych, a przed sobą jasne zadanie: nie dopuścić, by wróg ponownie zajął przeprawy.
Polacy i Brytyjczycy wspólnie strzegą w tej okolicy trzech mostów. W lasach i na wzgórzach wokół przepraw okopali się, założyli stanowiska łączności, a leśne drogi co pewien czas przemierzają uzbrojone po zęby patrole. Na dwóch mostach pojawiły się także przeszkody z cegieł oraz znalezionych w lesie drągów i bali drewna. Niebezpieczeństwo może nadejść w każdej chwili.
Przekonują się o tym Amerykanie i Kanadyjczycy, którzy na południe od stanowisk polsko-brytyjskich strzegą czwartej przeprawy. Przez las dostać się do nich trudno. Na wąskiej, gruntowej drodze, kilkadziesiąt metrów przed ich stanowiskami, są podwójne zapory z pni i gałęzi. Mimo to żołnierze zostali zaatakowani przez dywersantów. – Pół godziny temu po drugiej stronie rzeki pojawiło się pięć pojazdów, które otworzyły do nas ogień – relacjonuje kpt Eric Morrow z kanadyjskiego oddziału. Wiadomo, że nieprzyjaciele łatwo nie zrezygnują.
„Anakonda-14” to największe tegoroczne ćwiczenie organizowane w Polsce. Bierze w nim udział 12,5 tysiąca żołnierzy z Polski i kilku innych państw NATO. Scenariusz manewrów zakłada konflikt pomiędzy dwoma blokami państw. Zabiegi dyplomatyczne na niewiele się zdają. Jeden z sojuszy decyduje się na atak. Zadaniem sił, które ćwiczą na polskich poligonach, jest odparcie agresji i przejście do kontrnatarcia. Główna część pozorowanych walk rozgrywa się na poligonie w Orzyszu. Drawsko Pomorskie znajduje się na tyłach. Tutaj żołnierze zmagają się z dywersantami.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Adam Roik / Combat Camera DORSZ
komentarze