300 żołnierzy z 10 Brygady Kawalerii Pancernej przejdzie pierwszy duży sprawdzian po powrocie z Afganistanu. Na ćwiczenia do Orzysza zmechanizowani wyruszyli koleją. Załadowali 70 jednostek różnego sprzętu, wśród nich 30 bojowych wozów piechoty. Strzelać będą nie tylko z broni pokładowej BWP, ale też moździerzy LM-60 i wyrzutni PPK Malutka.
Aby dotrzeć do Orzysza, żołnierze ze Świętoszowa muszą pokonać ponad 700 kilometrów w jedną stronę. Na poligonie stawią się dwie kompanie zmechanizowane, kompania wsparcia, dowodzenia oraz logistyczna. To wojskowi 10 Batalionu Zmechanizowanego Dragonów, którzy niedawno wrócili z XIV zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie.
BWP w natarciu
– Chcemy przetestować naszą sprawność bojową w mało znanym terenie. Podczas działania ważne będą więc umiejętności rozpoznawania nieznanych obszarów i zlokalizowanych tam obiektów. Część żołnierzy będzie przygotowywać się do ważnych ćwiczeń taktycznych, które czekają nas w marcu – mówi mjr Wojciech Strzelecki, zastępca dowódcy batalionu.
Zmechanizowani będą ćwiczyć m.in. taktykę w obronie i natarciu. Będą strzelać z armat i broni pokładowej bojowych wozów piechoty, karabinów maszynowych PK i granatników RPG-7.
Trudny egzamin ogniowy przejdą żołnierze kompanii wsparcia. Otworzą ogień z moździerzy 120 mm, których nośność przekracza 5 kilometrów. – Zajęcia będą się odbywały w dzień i w nocy. Jestem jednak spokojny o ich rezultat, bo 75 procent naszych ludzi to doświadczeni żołnierze, niektórzy mają za sobą udział nawet w kilku misjach – dodaje mjr Strzelecki.
Moździerze i Malutka
W Orzyszu zmechanizowani będą mieli okazję ćwiczyć strzelanie, które nieczęsto wykonują w garnizonach. Otworzą ogień z moździerzy LM-60 oraz wyrzutni przeciwpancernych pocisków kierowanych Malutka. – Mam nadzieję, że swoje umiejętności będzie mógł sprawdzić każdy działonowy-operator oraz wszystkie załogi obsługujące LM-60 – mówi kpt. Jan Bochnacki, dowódca 1 Kompani Zmechanizowanej.
Strzelanie pociskiem Malutka, który startuje z wyrzutni zamontowanej na BWP wymaga od operatora dużych umiejętności i precyzji. Pociskiem kieruje się za pomocą małego manipulatora przypominającego komputerowy dżojstik. Sygnały sterujące są przesyłane do pocisku przez trzy cienkie przewody, które ciągną się za nim w trakcie lotu. O celnym naprowadzeniu pocisku decyduje czasami ruch manipulatorem o kilka centymetrów.
Szkolenie w Orzyszu potrwa do końca lutego.
autor zdjęć: Arch. 10 BKPanc
komentarze