Bałtyk dał nam do wiwatu, ale plan udało się zrealizować – przyznają uczestnicy zakończonego dziś zimowego rejsu ORP „Wodnik”. W ciągu ośmiu dni okręt przebył 1670 mil morskich. Na jego pokładzie praktykę zaliczyło 73 studentów pierwszego i piątego roku Akademii Marynarki Wojennej.
Okręt opuścił Gdynię w ubiegły czwartek. – Pierwsze godziny były spokojne. Pogoda zmieniła się w sobotę wieczorem. Przez półtora dnia stan morza dochodził do siedmiu, a prędkość wiatru osiągała 40 węzłów. Słowem: mieliśmy sztorm – tłumaczy bosm. pchor. Jakub Przygodzki, student piątego roku nawigacji i uzbrojenia okrętowego. Dodaje, że takie warunki dały się we znaki szczególnie podchorążym z pierwszego roku, którzy nie mieli zbyt dużego obycia z morzem. – Ostatecznie jednak wszyscy jakoś to przetrwaliśmy, wykonując swoje zadania – zaznacza. A tych podczas ośmiodniowego rejsu było całkiem sporo.
Nawigacja pośród lodu
– Po wyjściu z Gdyni poszliśmy na północ, w rejon Gotlandii. To stały element rejsów zimowych. Zwykle jest duża szansa, że podchorążowie będą tam mogli poćwiczyć prowadzenie nawigacji pośród fragmentów lodu – wyjaśnia kmdr por. Paweł Ogórek, dowódca ORP „Wodnik”. Następnie okręt wrócił na polskie wody i skierował się do Świnoujścia, gdzie była zaplanowana krótka przerwa. Kolejny etap stanowiły Cieśniny Duńskie. – Tam podchorążowie po raz kolejny mieli okazję odświeżyć swoje wiadomości związane z nawigacją. Żegluga w tamtym akwenie jest wyjątkowo trudna ze względu na mosty, wąskie przejścia między wyspami i duże natężenie ruchu – wylicza kmdr por. Ogórek. Na szczęście wiatr się już wówczas uspokoił, a morze ucichło.
Podchorążowie piątego roku w zależności od kierunku studiów mieli okazję pełnić obowiązki oficera wachtowego nawigatora i mechanika. – Jako przyszli nawigatorzy mieliśmy służbę na GSD (główne stanowisko dowodzenia – przyp. red.) i kabinie szkolnej – wspomina bosm. pchor. Przygodzki. – Przypominaliśmy sobie, w jaki sposób składać meldunki podczas przejścia przez cieśniny, jak wyglądają procedury współpracy ze stacjami brzegowymi, co trzeba zrobić, by bezpiecznie mijać się z innymi jednostkami – wylicza i dodaje, że w Cieśninach Duńskich naprawdę trzeba mieć oczy dookoła głowy. – W pewnym momencie na przykład otrzymaliśmy przez radio wiadomość, że okręt idzie wprost na pole elektrowni wiatrowych. Trzeba było szybko zmienić kurs – opowiada. Jednocześnie w kabinie szkolnej podchorążowie wykonywali zadania zlecone przez wykładowców. Musieli tam prowadzić nawigację wyłącznie przy użyciu locji, czyli spisu znaków nawigacyjnych oraz własnej obserwacji.
Ostatnia okazja na pytania
W tym czasie podchorążowie pierwszego roku zaliczali swoją pierwszą praktykę marynarską. Pełnili służbę w systemie wacht, zapoznawali się z funkcjonowaniem na przykład głównego stanowiska dowodzenia czy okrętowej maszynowni.
W ciągu ośmiu dni ORP „Wodnik” przebył 1670 mil morskich. – To było naprawdę ciekawe doświadczenie. Ostatnia okazja, by na pokładzie okrętu pytać o to, czego jeszcze nie wiemy. Za kilka miesięcy to nas będą pytać – podsumowuje bosm. pchor. Przygodzki.
Załoga ORP „Wodnik” powoli przygotowuje się do kolejnych rejsów. – Najbliższy planowany jest na połowę marca. Wezmą w nim udział uczestnicy kursu poprzedzającego awans na stopień komandora podporucznika. Z kolei z podchorążymi w czerwcu wyjdziemy na rejs astronawigacyjny – zapowiada kmdr por. Ogórek. Wówczas okręt skieruje się na południe Europy, na Morze Śródziemne.
ORP „Wodnik” obecnie jest jednostką szkolną. Na początku lat 90. okręt brał udział w operacji „Pustynna Burza”. Działał wówczas na wodach Zatoki Perskiej jako jednostka szpitalna.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze