Lotniska w Gdyni-Babich Dołach nie jest łatwo bronić. Leży bowiem nieco powyżej poziomu morza, a od Zatoki Gdańskiej odgradza je las. Jednak żołnierze z 43 Bazy Lotnictwa Morskiego poradzili sobie z zadaniem. Podczas szkolenia zorganizowanego w bazie w Gdyni-Babich Dołach ćwiczyli także przeciwdziałanie skutkom ataku bronią chemiczną i poszukiwanie na lądzie rozbitka.
Specjaliści z wozu dowodzenia Blenda namierzyli samolot, który zbliżał się do bazy w Gdyni-Babich Dołach. Zaalarmowali załogę obsługującą armatę przeciwlotniczą. Gdy znad lasu, od strony lotniska, nadleciała Bryza, wszyscy żołnierze byli już na swoich miejscach.
Por. pil. Przemysław Jabłoński, pełniący podczas ćwiczeń rolę drugiego pilota, przyznaje, że obsadzenie Bryzy w roli agresora to zabieg nietypowy. – Na co dzień wykonujemy raczej zadania transportowo-desantowe, możemy też brać udział w akcjach ratowniczych nad Bałtykiem – mówi i dodaje, że on sam działania pilota bojowego odgrywa dopiero po raz drugi. – To spore wyzwanie. Podczas tego zadania samolot porusza się bowiem na niewielkiej wysokości: od 50 do 150 metrów, w dodatku musi manewrować, by uniknąć ognia baterii przeciwlotniczej – podkreśla por. Jabłoński. Tym razem główny ciężar spoczywał na pierwszym pilocie kpt. Marku Buczku. – Wywiązał się z zadania doskonale, ponieważ kilka razy udało nam się uciec przeciwlotnikom – zapewnia por. Jabłoński.
Także dowódca baterii podkreśla, że jego podwładni mogą być z siebie zadowoleni. – Nasze zadanie polegało przede wszystkim na przechwyceniu samolotu, używaliśmy amunicji szkolnej – mówi st. chor. sztab. Mirosław Topolniak. Przeciwlotnicy korzystali zarówno z przyrządów optycznych, jak i wskazań specjalistycznego sprzętu z wozu dowodzenia Blenda. Za każdym razem przed pojawieniem się Bryzy musieli dobiec do armaty i zająć stanowiska. – Lotnisko w Gdyni-Babich Dołach nie jest najłatwiejsze do obrony. Leży trochę powyżej poziomu morza, a od Zatoki Gdańskiej odgradza je las. Jeśli samolot nadlatuje właśnie z tamtej strony, dostrzegamy go ponad drzewami w ostatniej chwili – przyznaje st. chor. sztab. Topolniak. W tej sytuacji niezwykle ważni mogą okazać się operatorzy przeciwlotniczych zestawów rakietowych Grom rozstawieni poza linią drzew. – Oni również ćwiczyli razem z nami i nieprzyjaciela udało nam się odeprzeć – informuje st. chor. sztab. Topolniak.
Symulowana walka z samolotem była częścią ćwiczenia taktyczno-specjalnego, które zarządził dowódca 43 Bazy Lotnictwa Morskiego. W inne zadania zaangażowani byli między innymi żołnierze z plutonu chemicznego. – Mieli rozpoznać, a potem usunąć skażenia na jednej z kluczowych dróg na terenie bazy – opowiada kmdr ppor. Czesław Cichy, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
Podczas szkolenia w powietrze wzbiły się też śmigłowce: ratowniczy W-3RM Anakonda oraz SH-2G przystosowany do zwalczania okrętów podwodnych. –Załoga pierwszego z nich miała zlokalizować źródło sygnału radiostacji ratowniczej, dotrzeć do znajdującego się gdzieś na lądzie rozbitka i przeprowadzić ewakuację – mówi kmdr ppor. Cichy. – Załoga drugiego poszukiwała zanurzonego okrętu podwodnego. Używała do tego wyrzucanych do wody sonoboi – dodaje.
Ćwiczenie taktyczno-specjalne było podsumowaniem roku szkoleniowego. W ubiegłym tygodniu podobne przeprowadzono w 44 Bazie Lotnictwa Morskiego w Darłowie i Siemirowicach.
43 Baza Lotnictwa Morskiego powstała w styczniu 2011 roku, po połączeniu kilku jednostek znajdujących się w Gdyni-Babich Dołach. Stacjonują w niej cztery śmigłowce pokładowe SH-2G, cztery ratownicze Anakondy, cztery samoloty transportowo-desantowe An-28TD, po dwa śmigłowce transportowe W-3 i Mi-2, a także śmigłowiec Mi-17.
autor zdjęć: kmdr ppor. Czesław Cichy
komentarze