Prowadzili obronę na kilku kierunkach, następnie przechodzili do natarcia, by zająć kluczowe mosty. Działali przez dziesięć dni z rzędu, bez żadnej przerwy taktycznej. Właśnie tak wyglądały ćwiczenia „Allied Spirit ’22”, w których wzięła udział kompania czołgów z 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Na poligonie w Hohenfels w Niemczech „walczyło” ponad 5 tys. żołnierzy z 15 armii NATO.
„Allied Spirit ’22” był sprawdzianem współpracy sojuszniczych pododdziałów w prowadzeniu dziesięciodniowej walki z nieprzyjacielem. Pod dowództwo łotewskiej 1 Brygady Piechoty Zmechanizowanej trafili żołnierze z 15 armii NATO oraz państw partnerskich. Podczas manewrów 14 polskich czołgów Leopard 2A4 i ponad 80 czołgistów służyło w strukturach niemieckiego 401 batalionu z 41 Brygady Grenadierów Pancernych.
– Amerykanie z Dowództwa Szkoleń 7 Armii, którzy byli organizatorami tych ćwiczeń, bardzo realnie odtworzyli pole walki. Atakowali nas żołnierze, których specjalizacją jest wcielanie się w rolę przeciwnika, oraz śmigłowce. Musieliśmy być bardzo skoncentrowani, żeby ich pokonać – mówi por. Wojciech Trojanowski z 1 Batalionu Czołgów 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Jako zastępca dowódcy kompanii oficer był odpowiedzialny za logistykę. – Zaopatrzenie dostarczała nam kompania niemiecka, która z kolei była zaopatrywana przez Łotyszy. Praca w takim międzynarodowym środowisku wymagała dopięcia wszystkich procedur jeszcze przed ćwiczeniami. Udało nam się jednak wszystko zorganizować bez większych niedociągnięć – zapewnia por. Trojanowski.
Manewry „Allied Spirit ’22” były prowadzone przez całą dobę, bez przerw taktycznych. Stanowiło to wyzwanie nie tylko dla młodych stażem żołnierzy. – Walka przez dziesięć dni z rzędu jest bardzo wymagająca, ale jesteśmy do tego przygotowani. Wielu żołnierzy ukończyło kursy SERE B [zasady przetrwania w trudnych warunkach, z ograniczonymi racjami żywnościowymi i wodą – przyp. red.]. Dla młodszych stażem szeregowych i dowódców była to zarazem świetna okazja do praktycznej nauki – tłumaczy oficer.
Walki lufa w lufę
Polscy czołgiści rozpoczęli ćwiczenia w odwodzie. Podczas obrony okazało się jednak, że weszli do walki szybciej, niż zakładano. – Musieliśmy zatrzymać przeciwnika, który próbował się przedrzeć przez kompanie niemieckie. Wymagało to ciągłego manewrowania na odcinku ponad 4 km – relacjonuje por. Jakub Szulczyk, dowódca kompanii czołgów z 1 Batalionu Czołgów ze Świętoszowa.
To jednak nie obrona, lecz kontratak był najbardziej wymagającą fazą tegorocznego „Allied Spirit”. Zgodnie z jego założeniem Polacy wspierali Amerykanów i Łotyszów w przejęciu strategicznych mostów. Ich zdobycie umożliwiało całej dywizji kontynuowanie natarcia. – Z przeciwnikiem starliśmy się kilkanaście razy. Sytuacja była bardzo dynamiczna. Niejednokrotnie broniliśmy się z każdej strony, ponieważ Amerykanie z OPFOR [oddziały ćwiczące w roli przeciwnika – przyp. red.] nie tylko są świetnie wyszkoleni, lecz także doskonale znają teren poligonu w Hohenfels. Czasem dochodziło do walk dosłownie lufa w lufę, gdzie nasze wozy od wozów przeciwnika dzieliły odległości nieprzekraczające 20 m – opowiada por. Szulczyk.
Podczas ćwiczeń największym zagrożeniem dla polskich Leopardów nie były jednak inne pojazdy pancerne, lecz śmigłowce. Za ich zwalczanie odpowiadały pododdziały przeciwlotnicze. Zdarzało się jednak, że w ferworze bitwy czołgiści byli zdani wyłącznie na siebie. – Jeżeli na otwartej przestrzeni atakuje cię śmigłowiec, to wyjścia są dwa: walczyć lub zginąć. Karabiny maszynowe mają zasięg do 600 m, dlatego w takiej sytuacji najbardziej skuteczną metodą obrony jest salwa z dział. To ostateczność, ale ćwiczyliśmy takie strzały na symulatorach w Polsce i w Szwajcarii. Wiem, że da się to wykonać – mówi dowódca kompanii czołgów. Porucznik podkreśla, że w innych sytuacjach polskie czołgi zachowywały przewagę, m.in. dzięki temu, że dobrze sprawdzają się podczas działań w trudnym terenie. – Na poligonie w Hohenfels nie było takiego miejsca, w które Leopardy 2A4 by nie dojechały – dodaje oficer.
Nie tylko w polu
Ćwiczenia „Allied Spirit ’22” były częścią szkolenia w ramach programu „Cross Attachment”, czyli wzajemnego podporządkowania batalionów Wojska Polskiego i Bundeswehry. Od 2018 roku 10 Brygada Kawalerii Pancernej wymienia się pododdziałami z niemiecką 41 Brygadą Grenadierów Pancernych. Celem tego przedsięwzięcia jest doprowadzenie do interoperacyjności pomiędzy polskimi i niemieckimi jednostkami. – W ten sposób rozwijamy się na wielu poziomach. Żołnierze mają możliwość zdobywania doświadczeń, służąc w strukturach sojuszniczej armii. To z kolei podnosi ich morale i bardzo dobrze wpływa na poziom szkolenia – tłumaczy ppłk Michał Fabiszewski, dowódca 1 Batalionu Czołgów 10 Brygady Kawalerii Pancernej.
Polscy czołgiści podczas wspólnych treningów mają okazję dowiedzieć się, jak działa wojskowy sprzęt, którego używają Niemcy. Dokładnie poznają jego możliwości pod względem manewrowości, systemów obserwacji pola walki czy łączności. Najważniejsza korzyść płynie jednak ze wzajemnego poznawania procedur. – Żeby osiągnąć interoperacyjność, musimy nie tylko doskonale zrozumieć procedury obowiązujące u sojuszników, lecz także wypracować nowe, wspólne rozwiązania. Od najniższego poziomu taktycznego muszą one być jasne i zrozumiałe dla każdej ze stron – zaznacza ppłk Fabiszewski.
W najbliższych miesiącach w ramach „Cross Attachment” żołnierze z 10 Brygady będą szkolić się z niemieckimi grenadierami przynamniej dwukrotnie. W czerwcu polski pluton zostanie przetransportowany na ćwiczenia do Munster. W sierpniu z kolei większy komponent weźmie udział w treningu na poligonie w Starej Marchii. 1 Batalion Czołgów wspomoże tam niemiecką 41 Brygadę w przygotowaniach do służby w Batalionowej Grupie Bojowej NATO na Litwie.
– Trzeba jednak pamiętać, że nasze plany mogą zostać zweryfikowane przez sytuację geopolityczną. Obecnie na wschodniej flance wspieramy Straż Graniczną. Nie jest także wykluczone, że będziemy współdziałać z 41 Brygadą Grenadierów Pancernych nie tylko na niemieckich poligonach – zapowiada ppłk Michał Fabiszewski i zastrzega, że na rozmowę o szczegółach jest jeszcze za wcześnie.
autor zdjęć: Alun Thomas / US Army, 11 DZ
komentarze