Szczyt NATO to spotkanie, podczas którego prezydenci i szefowie rządów państw członkowskich Sojuszu podejmują najważniejsze decyzje związane z jego przyszłością. Kolejne takie wydarzenie odbędzie się w lipcu w Wilnie. O tym, na jakie aspekty dotyczące bezpieczeństwa powinni zwrócić uwagę jego uczestnicy, dyskutowali prelegenci debaty strategicznej zorganizowanej przez BBN.
– Do szczytu w Wilnie pozostały trzy miesiące. Trzy miesiące ciężkiej pracy dyplomatów, wysiłku wojskowych planistów i dużego zaangażowania organów administracji publicznej – powiedział Jacek Siewiera, szef BBN-u, który zainaugurował debatę strategiczną „Perspektywy po szczycie NATO w Wilnie” w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Zaznaczył jednak, że z uwagi na sytuację panującą w Ukrainie może to być czas, który „rzuci cień na najbliższe dekady”, a co za tym idzie, mogą się też zmienić wyzwania stojące przed Sojuszem. – Każdej debacie, która będzie się odbywała w najbliższym czasie powinno przyświecać pytanie, nie „co w Wilnie”, ale „co po Wilnie” – podkreślił.
W dyskusji, którą moderowała Katarzyna Pisarska z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, udział wzięli: szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund T. Andrzejczak, stały przedstawiciel RP przy NATO Tomasz Szatkowski, były minister spraw zagranicznych prof. Jacek Czaputowicz, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Justyna Gotkowska oraz ekspert think tanku Strategy & Future Marek Budzisz. Debatę zdominowała sytuacja panująca w Ukrainie.
Szef SGWP podkreślił, że wojna „nie jest sprawą żołnierzy, ale polityków”, bo wpływa na działanie całego państwa i to, jak przebiega, zależy od wielu czynników. Jeden z najważniejszych to budżet. – Wojna za naszą wschodnią granicą nie wygląda dobrze, bo nic nie wskazuje na to, aby Rosji zabrakło na nią pieniędzy. Za to Ukraina mierzy się z ogromnymi problemami – zauważył gen. Andrzejczak. Dodał, że ukraińska ofensywa, o planowaniu której eksperci mówią od kilku tygodni, może nastąpić wówczas, kiedy na Litwie będą obradowali sojusznicy. – Wilno jest szczytem naszej wiarygodności. Nie tylko NATO, ale całego Zachodu. Jeżeli się spóźnimy, nie wykorzystamy tej szansy, nie damy Ukrainie szansy na to, aby mogła zbudować swoją bezpieczną przyszłość – ostrzegł generał.
Film: BBN
Do planowanej ukraińskiej ofensywy odniósł się także Tomasz Szatkowski, który stwierdził, że bez względu na to, jak ona się zakończy, sojusznicy powinni „wysłać jasny sygnał”, że nadal będą wspierać kraj, w którym toczy się wojna. Przyznał, że samo NATO cały czas się zmienia, tak jak pozycja Polski w Sojuszu. – Powinniśmy przestać postrzegać się jako odbiorca pomocy, a skupić się na dostarczaniu rozwiązań wojskowych czy gospodarczych – wskazał. Justyna Gotkowska natomiast zwróciła uwagę, że „NATO wraca do swoich korzeni, czyli sojuszu obronnego, a nie takiego, który reaguje na sytuacje kryzysowe”. Przypomniała także, że podczas takich wydarzeń, jak szczyt Sojuszu, podejmowane są bardzo ważne decyzje. Na poprzednim tego typu spotkaniu członkowie NATO uznali Rosję za jedno z największych zagrożeń. – Mam nadzieję, że w Wilnie zapadnie decyzja o tym, iż Szwecja dołączy do Sojuszu, tak jak niedawno zrobiła to Finlandia. Członkostwo tych dwóch państw z perspektywy odstraszania i obrony NATO w rejonie Morza Bałtyckiego i Północy zmieni sytuację strategiczną oraz ograniczy możliwości Rosji w kwestii realizacji prowokacyjnych i agresywnych działań – wyjaśniła. Dodała także, że równie ważne, jak podejmowanie przez sojuszników decyzji, jest ich szybkie wdrażanie.
Prof. Czaputowicz stwierdził natomiast, że aby pomóc Ukrainie, potrzebne jest wiele odważnych rozstrzygnięć. Jednym z nich mogłoby być ustanowienie partnerstwa między NATO a naszym wschodnim sąsiadem w zakresie odstraszania i obrony. – Celem byłoby członkostwo Ukrainy w Sojuszu, co może nastąpić po zakończeniu wojny, ale te przygotowania mogłyby już trwać – powiedział. – Należałoby też zaoferować Ukrainie gwarancję zbiorowej obrony na wzór artykułu piątego Paktu Północnoatlantyckiego – dodał. Zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, iż taka propozycja jest kontrowersyjna, ale do realizacji takiego działania mogłyby być zaangażowane państwa, które wyrażą taką chęć, a na ich czele stałyby na przykład Stany Zjednoczone.
Prelegenci zgodnie przyznali, że członkostwo Ukrainy w NATO byłoby dla niej najlepszą gwarancją bezpieczeństwa, ale nie jest ono możliwe, dopóki trwa wojna. Nie oznacza to jednak, że członkowie Sojuszu powinni pozostawić państwo samo sobie, w szarej strefie pomiędzy NATO a Rosją. – Nawet w przypadku zawieszenia konfliktu spowoduje to, że Kreml będzie się starał zrealizować swój strategiczny cel, jakim jest podporządkowanie Ukrainy – mówiła Gotkowska. Podobne zdanie wyraził Marek Budzisz, który stwierdził, że nawet kiedy wojna się skończy, nie można wykluczyć wybuchu kolejnej, tak jak to miało miejsce przed laty w Czeczenii. – Dlatego w tym przejściowym okresie gwarancje będą niezbędne, choć nie będą one polegały na członkostwie Ukrainy w NATO – podkreślił.
Podczas debaty jej uczestnicy zastanawiali się też nad tym, jak w przyszłości może wyglądać sytuacja geopolityczna, co będzie miało wpływ na bezpieczeństwo, a także czy nie należałoby przywrócić obowiązkowej służby wojskowej.
Debaty strategiczne to zainicjowany przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego cykl wydarzeń, podczas których eksperci omawiają najważniejsze kwestie dotyczące bezpieczeństwa. Pierwsze tego typu spotkanie odbyło się w marcu i było poświęcone modernizacji polskiej armii. Tematami kolejnych mają być m.in. polityka bezpieczeństwa państwa, jego rola w systemie Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz zasoby, jakie musi posiadać, aby zapewnić obywatelom bezpieczeństwo.
autor zdjęć: st. szer. Sławomir Kozioł, Przemysław Keler/ KPRP
komentarze