Dyplomacja jest pierwszą linią obrony Rzeczpospolitej – mówił w czwartek w Sejmie minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Szef dyplomacji przedstawił najważniejsze kierunki polityki zagranicznej w 2024 roku. Położył nacisk na współpracę z NATO i Unią Europejską oraz nawiązywanie sojuszy wzmacniających możliwości obronne Polski.
W pierwszych słowach expose Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, wspomniał o wojnie, która od 2022 roku toczy się za naszą wschodnią granicą. Stwierdził, że polityka Kremla destabilizuje sytuację bezpieczeństwa Rzeczypospolitej i całego regionu, dlatego budowanie silnej i zdolnej do obrony granic Polski jest priorytetem rządu Donalda Tuska. – Rosja dąży do obalenia logiki prawa i zastąpienia jej logiką siły – podkreślał Sikorski. – Polska już dziś mierzy się z różnymi formami agresji hybrydowej, takimi jak dezinformacja, cyberataki, wykorzystywanie zależności energetycznych czy instrumentalizacja presji migracyjnej – wyliczał Sikorski. – Dlatego w sprawach dotyczących obronności wszystkie siły polityczne, a więc rząd, prezydent i opozycja, powinny współpracować.
Szef dyplomacji zaapelował nie tylko do polityków. – Swoje wystąpienie kieruję do wszystkich obywateli. Wszystkich. Bezpieczeństwo naszej wspólnoty powinno nas łączyć – zaznaczył. Jako przykład współdziałania polityków podał rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska przed wizytą w USA. Jednocześnie Sikorski krytycznie ocenił politykę zagraniczną prowadzoną przez rząd Zjednoczonej Prawicy.
Minister spraw zagranicznych wskazał najważniejsze zadania, jakie kierowany przez niego resort chce zrealizować w tym roku. – Mamy cztery pilne zadania. Po pierwsze Polska bezpieczna, po drugie silna Polska w silnej UE, po trzecie Polska aktywna i odpowiedzialna w społeczności globalnej oraz po czwarte odbudowa profesjonalnej, apolitycznej służby zagranicznej i przywrócenie ustawowo określonej roli MSZ jako centrum kreującego polską politykę zagraniczną – mówił Sikorski.
Szef dyplomacji zapewnił, że polską racją stanu jest wzmocnienie bezpieczeństwa Rzeczypospolitej zarówno przez działania podejmowane w kraju, jak i na arenie międzynarodowej. – Utrzymanie agresora z dala od polskich granic jest naszym priorytetem – podkreślał Sikorski. – Ma temu służyć m.in. rozwój sił zbrojnych, bo – jak przekonywał polityk – własne możliwości obronne są kluczowe, by zapobiec napaści ze strony przeciwnika. Ale Polska może liczyć także na gwarancje bezpieczeństwa od sojuszników. Zdaniem Sikorskiego, wzmacniają je nowe plany obronne przyjęte przez NATO. Nawiązując do toczącej się w Ukrainie wojny i pytań, czy konflikt zbrojny rozleje się na zachód Europy, Sikorski mówił o potencjale, jakim dysponuje Sojusz Północnoatlantycki. – W państwach Sojuszu mieszka 920 mln osób, w Rosji i Białorusi – 150 mln osób. NATO ma trzy razy więcej żołnierzy niż Rosja, trzy razy większe zasoby lotnicze, cztery razy więcej jednostek nawodnych i okrętów podwodnych – wyliczał Sikorski. – Potencjał militarny i gospodarczy Rosji blednie w porównaniu z potencjałem Zachodu – dodał. Minister tłumaczył, że przywołuje te dane nie po to, by straszyć starciem z Putinem, ale po to, aby pokazać, że jego „atak na państwa NATO niechybnie skończyłby się przegraną Rosji”. – Jeśli nie zabraknie nam determinacji, Rosja przegra – zapewniał.
Ale determinacja to nie wszystko. – Polska – jak zaznaczył szef dyplomacji – będzie wspierać plany rozwoju europejskiego przemysłu zbrojeniowego. Choć uznajemy, że głównym strażnikiem światowego bezpieczeństwa jest NATO (wraz z wiodącą rolą USA), to popieramy także tworzenie europejskich sił szybkiego reagowania. Nie będą one elementem rywalizacji z NATO, ale jego uzupełnieniem. – Pierwszy komponent powinien osiągnąć zdolność operacyjną do 2025 roku. Ten liczący od 5 do 10 tysięcy żołnierzy oddział, nazywany przeze mnie legionem europejskim, powinien być złożony z ochotników, obywateli państw członkowskich – mówił Sikorski. Według niego, siły zdolne do szybkiej interwencji są konieczne, by w sytuacji zagrożenia Europa była w stanie szybko odpowiedzieć. Przekonywał też, że wsparcie walczącej Ukrainy to jeden z najważniejszych elementów zapewniających bezpieczeństwo na Starym Kontynencie.
– Siła i bezpieczeństwo Polski zależy nie tylko od tego, ile mamy dywizji i ile mają ich nasi sojusznicy oraz wrogowie. Zależy także od roli, jaką nasz kraj odgrywa w społeczności międzynarodowej – stwierdził Radosław Sikorski. Zapewnił, że Polska będzie współpracować na partnerskich zasadach z europejskimi państwami, między innymi w ramach istniejących już inicjatyw, takich jak Trójkąt Weimarski czy Grupa Wyszehradzka (V4).
– Wszyscy czujemy, że historia przyspieszyła, że znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne zdarzenia. Premier nazwał nasze czasy przedwojennymi. Przy rodzinnych stołach Polacy i Polki znowu zastanawiają się, czy grozi nam wojna. Wróciło myślenie, którego tragizm zawarty jest w pierwszych słowach naszego hymnu: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy" – mówił Sikorski, kończąc expose. – Agresja Rosji zachwiała porządek świata. Jeśli damy Ukrainie dość środków, to z Bożą pomocą zwycięży – zakończył.
Po wystąpieniu szefa dyplomacji z dziennikarzami spotkał się prezydent Andrzej Duda, który w Sejmie przysłuchiwał się wystąpieniu ministra Sikorskiego. – Musimy uczynić wszystko, i my jako Polacy, i cała wspólnota międzynarodowa wolnego świata, by Rosja nie zwyciężyła w Ukrainie. Nie wolno do tego dopuścić. Wiemy, że odrodził się rosyjski imperializm. Trzeba go za wszelką cenę zatrzymać – mówił Duda. – Polska przez lata realizowała swoje interesy i mam nadzieję, że będzie skutecznie robiła to nadal. Mam nadzieję, że polska polityka będzie prowadzona tak, jak w drugiej części wystąpienia ministra spraw zagranicznych – poprzez kontynuowanie umacniania naszych sojuszy, relacji z USA, wzmacnianie naszej armii – skomentował prezydent.
autor zdjęć: sierż. Aleksander Perz, Sebastian Indra / MSZ
komentarze