Władze i służby mundurowe apelują, by mieszkańcy zagrożonych terenów ewakuowali się. Jednak dla tych, którzy nie zdecydują się opuścić domów, wojsko dostarczy żywność i wodę. W ciągu najbliższej doby w pomoc powodzianom mają być włączeni kolejni żołnierze. Łącznie będzie ich 5,5 tysiąca. W miejsca odcięte przez wodę od reszty kraju wojsko wysyła swoje śmigłowce.
We Wrocławie odbyło się dziś posiedzenie sztabu kryzysowego. Przewodniczył mu premier Donald Tusk. Oprócz szefa rządu w spotkaniu brali udział również wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak, marszałkowie zagrożonych powodzą województw oraz przedstawiciele służb mundurowych.
O działaniach wojska na tych terenach mówił Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef MON-u poinformował, że obecnie niemal 4,6 tysiąca żołnierzy jest zaangażowanych w akcje pomocowe. – Dla tych, którzy są w trudnodostępnych miejscach, a nie ewakuują się, uruchomiamy dostawy wody i żywności. Nie tylko łodziami czy pojazdami, ale również drogą powietrzną – zapewnił. Kosiniak-Kamysz zapowiedział także, że w nocy te działania będzie wykonywała załoga Black Hawka. Zaapelował jednocześnie, by osoby, które przebywają na obszarach, na których zarządzona jest ewakuacja, podporządkowały się zaleceniom i zdecydowały się opuścić domy. – Ewakuujemy was w odpowiednim momencie, zanim przyjdzie woda. Prosimy o podporządkowanie się tym decyzjom – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że do współpracy z policją zostali skierowani żandarmi, których zadaniem będzie ochrona terenów, z których mieszkańcy zostali ewakuowani. Zapowiedział bardzo surowe kary dla tych, którzy dopuszczą się kradzieży pozostawionego mienia.
Kosiniak-Kamysz zwrócił się też do władz samorządowych. – Jeśli potrzebujecie wsparcia, zwiększenia liczby żołnierzy do układania worków z piaskiem, do umacniania wałów, wystarczy, że dacie dajcie nam sygnał – mówił wicepremier.
Władysław Kosiniak-Kamysz zwrócił uwagę na pojawiające się w przestrzeni informacyjnej fake newsy. – Bądźcie ostrożni gdy wspieracie zbiórki, które pojawiają się w Internecie. Ale zwracajcie też uwagę na informacje o alarmach i o stanie zagrożenia. Proszę korzystać z informacji rządowych, ze źródeł pewnych i rzetelnych – apelował szef MON-u i podkreślił, że rząd nie wyklucza, że nieprawdziwe wiadomości są inspirowane przez obce służby. – Jedna z takich niebezpiecznych informacji pojawia się już w sieci i chodzi o wysadzanie wałów w okolicach Nysy. Nie ma żadnych działań saperskich i żadnych planów dotyczących wysadzania wałów – dementował Kosiniak-Kamysz.
Z kolei generał Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego WP, przedstawił jak do tej pory działa wojsko pomagając powodzianom. – Po pierwsze to działanie prewencyjne, jak wzmacnianie wałów, zabezpieczanie miejscowości przed skutkami potencjalnej powodzi. Wspieramy również działania ewakuacyjne, używamy do tego 18 śmigłowców i 24 pływających transporterów samobieżnych – wyliczał generał Kukuła. Dotychczas lotnicy ewakuowali około 3 tysięcy osób. Wojsko, jak zapewniał generał Kukuła, działa również wyprzedzająco. – Zwiększamy liczbę zaangażowanych w działania żołnierzy. Jest wysoce prawdopodobne, że w ciągu 24 godzin w pierwszej linii działań będzie 5,5 tysiąca żołnierzy – zapowiedział generał Kukuła. – Niezależnie od tego rozwijany jest drugi kierunek działań. Tworzone są zespoły inżynieryjne, które będą wspierać odbudowę zniszczonych terenów – dodał.
Generał podał, że obecnie w niesienie pomocy zaangażowanych jest 4,6 tysiąca żołnierzy, 18 śmigłowców, 24 pływających transporterów samobieżnych oraz ponad 60 łodzi ewakuacyjnych i 32 cysterny na wodę pitną. – Mamy też 6 elektrowni polowych o dużej mocy. Jesteśmy do dyspozycji Wód Polskich i samorządów, które utraciły zdolność do zasilania energetycznego miejscowości – zapewnił generał Kukuła.
Oficer zaapelował również o stosowanie się do zaleceń służb mundurowych. – Chodzi przede wszystkim o ewakuację. Dziś po raz pierwszy mieliśmy sytuację, że wezwany do ewakuacji śmigłowiec wrócił pusty, bo osoby które potrzebowały jej, zrezygnowały i zostały w zagrożonym miejscu – powiedział Kukuła.
autor zdjęć: KPRM
komentarze