Ma niewielkie rozmiary, dzięki czemu można go montować na samobieżnych zestawach przeciwlotniczych i w przeciwieństwie do wielu znacznie większych konstrukcji jest w stanie wykrywać z 5 km nawet najmniejsze bezzałogowce. Spółka PIT-Radwar skonstruowała Tugę, czyli radar 4D przeznaczony do zwalczania dronów.
Dla wszelkiego typu stacji radiolokacyjnych drony to trudne do wykrycia obiekty. Nie tylko dlatego, że najczęściej wykonane są z kompozytów, które znacznie lepiej niż metal ograniczają działanie radarowych fal, ale przede wszystkim ze względu na swoje niewielkie rozmiary. Parametr SPO (skuteczna powierzchnia odbicia), określający, jak duży obszar odbija fale radiowe, w przypadku bezzałogowców klasy mikro, tzn. takich o wadze poniżej 2 kg, wynosi od 0,01 do 0,02 m2, czyli tyle, ile u niewielkiego ptaka! Dla porównania: SPO samolotu pasażerskiego Boeing 747 wynosi 100 m2, wojskowy Hercules C-130 ma SPO w granicach 80 m2, myśliwiec F-16 Jastrząb – 5 m2, a wielozadaniowy F-35 – 0,0015 m2.
Na tegorocznym Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach spółka PIT-Radwar zaprezentowała stację radiolokacyjną stworzoną z myślą o wykrywaniu i śledzeniu dronów, z naciskiem na te najmniejsze. Opracowany przez polskich inżynierów radar Tuga jest całkowicie cyfrowym półprzewodnikowym urządzeniem bazującym na pracujących w centymetrowym paśmie X antenach AESA. Może ono obserwować cele oddalone maksymalnie o 50 km, a minimalnie o 50 m. Zakres pracy stacji to 33 stopnie w elewacji i 90 stopni w azymucie. Jak podkreślali na kieleckich targach twórcy Tugi, testy poligonowe potwierdziły, że radar jest w stanie wykrywać z 5 km drony mikro, których SPO wynosi 0,01 m2.
Na MSPO PIT-Radwar zaprezentował Tugę w dwóch wersjach: jako niezależne i samodzielne urządzenie oraz zintegrowane z głowicą optoelektroniczną. I właśnie takie „combo” zostało zainstalowane w najnowszej konstrukcji przeciwlotniczej PGZ-etu, czyli w samobieżnym zestawie SA-35.
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski
komentarze