Ubrani w odzież ochronną i maski przeciwgazowe w ciągu godziny potrafią oczyścić ponad 20 skażonych pojazdów i 60 żołnierzy. Wojskowi chemicy ruszają do akcji, gdy przeciwnik użyje broni masowego rażenia. Na poligonie w Żaganiu operacje ćwiczyła kompania likwidacji skażeń z Tarnowskich Gór.
Scenariusz szkolenia zakładał atak chemiczny na wojska pancerne. Poważnych strat nie było, ale jedna z kompanii czołgów musiała się wycofać z walki. Do strefy przeprowadzenia zabiegów specjalnych skierowano także kilka pododdziałów logistycznych brygady. Skażeniu uległy czołgi Leopard, transportery na podwoziu MTLB, ale też samochody ciężarowe oraz wielu żołnierzy. Pluton chemików z 10 Brygady Kawalerii Pancernej musiał wezwać pomoc.
Do akcji przystąpiła 1 Kompania Likwidacji Skażeń z 5 Pułku Chemicznego z Tarnowskich Gór. Punkt likwidacji skażeń żołnierze zorganizowali na jednej z poligonowych dróg. Stanęło na niej 16 instalacji rozlewczych IRS 2M i IRS 2C. W lesie zbudowano plac do przeprowadzenia zabiegów specjalnych dla ludzi. Jego głównym punktem była ogrzewana łaźnia polowo-namiotowa.
Film: Bogusław Politowski
Do oczyszczenia sprzętu chemicy zastosowali uniwersalny odkażalnik proszkowy. Działa on skutecznie zarówno na broń chemiczną, jak i biologiczną. Na bazie proszku stworzono kilkuprocentowy roztwór, który za pomocą instalacji rozlewczych nanoszono na sprzęt neutralizując skażenie.
Cały proces był podzielony na pięć etapów. – Najpierw wodą pod ciśnieniem chemicy zmywali z pojazdów pył, kurz, błoto i śnieg. Wraz z zanieczyszczeniami ze sprzętu usuwano sporą część groźnej substancji – opowiada kpt. Marcin Czapeczko, dowódca kompanii.
Potem żołnierze za pomocą specjalnych myjek wysokociśnieniowych nakładali substancję odkażającą na czołgi i pojazdy kołowe. Jednocześnie w pojazdach niemających urządzeń filtrowentylacyjnych jedna z drużyn odkażała wnętrza.
Chemikom pracę utrudniał panujący mróz. – Przygotowanie instalacji rozlewczych, tak byśmy mogli ich użyć, wymagało między innymi rozmrażania zaworów, przewodów rurowych i utrzymywania cieczy w ciągłym obiegu – mówi ppor. Michał Grabka, dowódca plutonu.
W kolejnym etapie operacji skażony sprzęt został ponownie umyty, po czym trafił do punktu kontrolnego, gdzie zwiadowca-dozymetrysta dokonywał pomiarów i sprawdzenia, czy cały proces odkażania się powiódł.
Czas, jakiego chemicy potrzebują do odkażenia jednego czołgu czy samochodu, zależy między innymi od rodzaju środka trującego, dostępu do wody i warunków atmosferycznych. Przeciętnie kompania chemiczna może w ciągu godziny odkazić około 24 jednostek sprzętu i 60 żołnierzy. Jedna instalacja rozlewcza stosowana przez chemików ma pojemność niemal trzech tysięcy litrów wody.
1 Kompania Likwidacji Skażeń liczy 128 żołnierzy. Obecnie pełni dyżur bojowy w strukturach Sił Odpowiedzi NATO w ramach tzw. zestawu 2013. Od początku roku wchodzi w skład wielonarodowego batalionu obrony przed bronią masowego rażenia (OPBMR).
Przed ćwiczeniami chemików żołnierze z 10 Brygady Kawalerii Pancernej powstrzymywali atakującego przeciwnika i wyprowadzali kontrnatarcie. O ćwiczeniach „Borsuk 13” czytaj na portalu polska-zbrojna.pl.
Ćwiczenia „Borsuk” w mrozie i śniegu Pięć dni i nocy żołnierze 10 Brygady Kawalerii Pancernej spędzili w terenie. Mimo mrozu spali w czołgach, samochodach, transporterach i kilkuosobowych namiotach. Jedli suche racje żywnościowe i tylko czasami ciepłe posiłki przygotowane w polowych kuchniach. W środę zakończyły się ćwiczenia „Borsuk 13”. |
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze